Sardynia 31.08 - 20.09.2001 r.

Sardynia - krajobraz spełnionych marzeń.

Tomek Baster (basterto@priv6.onet.pl)


W bieżącym roku wreszcie udało mi się zorganizować klubowy wyjazd na Sardynię. Pomysł wyjazdu zrodził się już kilka lat wcześniej, gdy prezentujący działalność jaskiniową STJ Kraków M. Gradziński (Speleokonfrontacje 1997), przedstawił bajeczne wprost slajdy ze swego wyjazdu na tę wyspę. Od tego czasu traktowałem Sardynię poważnie, zawzięcie szukając o niej informacji w "Górach", "Jaskiniach", Internecie oraz wśród osób, które wielokrotnie podróżowały po wyspie, nade wszystko zaś - wśród grotołazów.

Sardynia - perła Morza Śródziemnego. Niewielka w zasadzie wyspa, ale wciąż jeszcze pełna sekretów, pociąga przybyszów urodą miejsca nie skażonego hałaśliwą cywilizacją i nieco pierwotnego. Naprawdę wabi - dziką odmianą piękna. Moc atrakcji krajobrazowych, jakie oferuje, wywołuje niekończące się zachwyty. To wyspa "tysiąca i jednej" możliwości przeżycia niepowtarzalnej przygody: urozmaicone jaskinie, różnorodne rejony wspinaczkowe, ogromne kaniony, ambitne trasy rowerowe i krystalicznie czysta, bardzo ciepła morska woda (marzenie wszystkich nurkujących) - to jej główne zalety. Wciąż zachowane dawne tradycje (cała wyspa ma charakter pastersko-rolniczy), unikatowe gatunki zwierząt (w tym foki i różowe flamingi) oraz ciekawa roślinność - przy stabilnej pogodzie (średnia roczna temperatura powietrza - 18°C) to idealne miejsce wypoczynku przez cały, okrągły rok. Zaryzykuję stwierdzenie, że może jest jednym z ostatnich, ziemskich Rajów?

Tajemniczości i uroku wyspie dodaje obecność około 7000 Nuragów, czyli dziwnych kamiennych budowli, rozsianych po całej Sardynii (powstały w 1500-500 r p.n.e.), historycznych i kulturowych symboli wyspy. Okrągłe wieżyce czy kamienne mury pełniły niegdyś funkcje obronne, warowne, a nawet sakralne. Samotnie i w skupiskach - milczący świadkowie zaginionych, nuorskich cywilizacji pojawiali się wszędzie i nieoczekiwanie. Archeologiczna zagadka nie powinna bardzo dziwić, bo wyspa jest jedną z najstarszych części kontynentu i klimat archaicznej przeszłości tkwi w każdym atomie sardyńskiego powietrza.

Na Sardynię wybraliśmy się na początku września, w dziesięcioosobowym składzie. Dobrodziejstwem dla nas było słabsze niż zwykle, "posezonowe" już słońce, a co za tym idzie - posezonowe ceny (prom!) i niewielka liczba turystów. Z portowej miejscowości Civitavecchia we Włoszech płynęliśmy ponad 10 h zwykłą linią promową Sardinia Ferries do Golfo Aranci na Sardynii. Na lądzie, po godzinie jazdy dobrymi (lecz nieraz kiepsko oznakowanymi drogami) dotarliśmy do rejonu naszych zainteresowań (zdjęcie nr 1).- obszaru wapiennych gór Supramonte. Leży on w trójkącie ograniczonym trzema miejscowościami: Oliena (W) - Dorgali (E) i Urzulei (S) (zdjęcie nr 2). Wzdłuż wschodniego wybrzeża wapienne masywy opadają wielkimi ścianami do wód zatoki Orosei (Golfo di Orosei). Masyw porozcinany jest głębokimi i długimi dolinami (np. Codula di Luna ok. 20 km), których dna często dochodzą do Morza Tyrreńskiego. Wyloty wielu dolin są wąskie i przechodzą w kaniony o pionowych ścianach z licznymi progami (np. Fluminedu-Gorropu - jeden z największych kanionów w Europie). Rozszerzenia dolin przy wschodnim wybrzeżu tworzą często malownicze plaże otoczone strzelistymi skałami wapiennymi. (Cala Luna, Cala Fuili, Cala Goloritze) (zdjęcie nr 3).

Pierwszym miejscem naszego pobytu była olbrzymia dolina Lanaittu z szeregiem mniejszych dolin i kanionów. Obszar Lanaittu na co dzień jest zupełnie suchy, choć na powierzchni występują ślady działalności okresowych rzek. Masyw odwadniany jest poprzez systemy krasowe, wyprowadzające wodę do wywierzyska Su Gologone w dnie doliny. (Wyspa na całym obszarze jest niezwykle sucha; ostatni deszcz padał tam w grudniu 2000 roku!).

W Lanaittu znajduje się najciekawszy system wodnych jaskiń Su Bentu - Sa Oche. O wodnym charakterze jaskini wiemy z relacji wcześniejszych polskich wypraw, które odwiedzają wyspę już od 1989 r. W głównym ciągu jaskini długości 5 km znajduje się 57 jezior. Na biwakowanie w Lanaittu, jak i wejście do jaskini Su Bentu - Sa Oche potrzebne jest zezwolenie, a zwiedzanie jaskini jest płatne. Z powodu nieporozumienia z miejscową władzą w Olienie, dysponującej niestety kluczem do jaskini, nie udało nam się dostać do tego systemu. Włoscy Carabinierii są podejrzliwi, mało przyjaźni i niekomunikatywni, a biurokracja i opieszałość w urzędach silnie rozwinięta.

Przestroga na wyjazd: warto "wykuć" na blachę parę włoskich zwrotów lub przynajmniej nie rozstawać się z włoskimi rozmówkami. Na angielski nie należy liczyć w żadnym wypadku! (w tym aspekcie także czuć prehistoryczny klimat wyspy).

Postanowiliśmy się więc cieszyć możliwością zwiedzenia 2 innych jaskiń: Grotta de su Guano i Tiscali. (w dolinie istnieją też 3 inne jaskinie: Sas Ballas, jaskinia Corbeddu oraz Elighes Artas). Jaskinia Guano ma charakter pionowy, na poziomie właściwych partii znajduje się drugi otwór jaskini, którym można wydostać się bezpośrednio nad płynącą nieopodal, w dnie doliny, rzekę Grota di Tiscali jest jaskinią o rozwinięciu poziomym. W stropie olbrzymiej, około 100-metrowej wysokości sali, znajduje się jeden z dwóch otworów jaskini. Jest w ciągu dnia taka chwila gdy wąskie promienie słońca docierają przez ten otwór do dna komory i tworzą przepiękny pas światła, oświetlający kilkumetrowej wysokości stalagmit w dnie sali. Warto poczekać na tę chwilę... Drugi otwór, (prawdopodobnie przekopany) jest zamknięty kratą (zwiedzanie dostępne z przewodnikiem). Jaskinia prezentuje niezwykle interesującą szatę naciekową z dużą ilością heliktytów.

Odnaleźliśmy też wspominaną przez wcześniejsze polskie wyprawy jaskinię Elighes Artas lecz nie zdążyliśmy jej zwiedzić. Generalnie chcąc odnaleźć jaskinie w Lanaittu (oprócz Su Bentu-Sa Oche), należy uzyskać dokładny opis dojścia lub przewodnika.

Z doliny Lanaittu prowadzą też ścieżki do kilku ciekawych kanionów, z których najbardziej atrakcyjny jest poznany przez nas Bade Pentumas (zdjęcie nr 4). To kanion o deniwelacji ok. 480 m., do którego najłatwiej można trafić z przewodnikiem kanioningowym. W rejonie Gór Supramonte znajduje się 11 kanionów, w tym jeden granitowy, z aktywnym ciekiem wodnym. Niestety - jak dowiedzieliśmy się od napotkanego przewodnika obecnie (wrzesień) woda wyschła. Poznaliśmy także kaniony: Codula Fuili, Codula Orbisi (podobno najtrudniejszy na wyspie) oraz Bacu Esone.

Kaniony sardyńskie choćby dlatego, że nie ma w nich wody - są łatwiejsze od kanionów alpejskich (jednakowoż niektóre są bardzo długie i wymagają biwaku). Uroda kanionów pozostawiła w nas naprawdę niezapomniane wrażenie.

Chcąc zwiedzić jaskinie Lanaittu wskazane jest biwakowanie w samej dolinie. Doradzam jednak rozbicie się w ustronnym miejscu, ze względu na zakaz biwakowania i palenia ognisk.

Nasyceni częściowo atrakcjami Lanaittu przemieściliśmy się w głąb doliny Codula di Luna (Teletotes). Nieopodal znajduje się największa jaskinia wyspy Complesso Codula Di Luna. To 34 km system o deniwelacji 332 m stworzony przez dwie jaskinie: Su Palu i Su Spiria, połączone ciągiem syfonalnym. Eksplorację jaskini rozpoczęli w późnych latach 70 francuscy grotołazi, odkrywając wejście do jaskini Su Palu. Su Spiria była znana już w latach 60-tych, jako "grutta de Monte Longos" znaleziona przez członków klubu włoskiego (Nuoro). Lata kolejne to eksploracja jaskini przez członków klubów francuskich i włoskich: odkrywanie olbrzymich, fascynujących galerii, podziemnych kanionów, nurkowanie w syfonach. Jaskinie powiększały się rokrocznie w bardzo szybkim tempie. W 1985 r. Su Palu została uznana za najdłuższą grotę Sardynii (14 km), do chwili, gdy po kilku latach pozornej ciszy, Su Spiria (poprzez odkrycia w partiach Ramo dei Francesi) została połączona z Su Palu.

Kompleks jaskiniowy rozciąga się po prawej (orograf.) stronie doliny, a podziemne rzeki płyną niezbadanymi ciągami ku NE, ok. 70 m. pod poziomem dna doliny. Pokonując ok. 7 km, wody te pojawiają się w wywierzysku Risorgente di Cala Luna, położonym w zatoczce przy plaży. Prowadzona eksploracja ma na celu przedłużenie systemu w stronę morza, a marzeniem grotołazów jest dołączenie do dużego systemu jaskini Bue Marino (schemat nr 1).

We wstępnych partiach jaskini Su Palu, po pokonaniu ciasnych studzienek (zaporęczowanych na stałe) trzeba pokonać kilkumetrową, wąską rurkę, wypełnioną po części wodą (na szczęście ok. 14°C.), w której - chcemy czy nie chcemy - musimy zamoczyć się w całości. Dalej poruszamy się z biegiem rzeki (Biały Nil), który po przepłynięciu kilku kilometrów wpada do wielkiego jeziora (Big Lake). Tam łączy się z inną rzeką - Błękitnym Nilem. Woda z jeziora odpływa przez syfon (i leżące za nim partie Ramo deli Francesi) do Su Spirii.

Ciągi zwane Disneylandem, Liliputlandem, Białym i Niebieskim Nilem, Skarbem Morgana są pokryte bardzo bogatą szatą naciekową, niespotykaną nigdzie indziej (zdjęcie nr 5).

Jaskinia Su Palu jest najładniejszą jaskinią, jaką kiedykolwiek widziałem i warto odwiedzić wyspę choćby tylko po to by ją zobaczyć (zdjęcie nr 6)!. Odnajdziemy w niej wszystkie "sny" grotołaza: cudowne nacieki, heliktyty, kolumny, draperie, zasłony, pizolity, mnóstwo makaronów (także wyrastających z olbrzymich otoczaków granitowych), nacieki agrawitacyjne (powyginane w różnych kierunkach), grzybki jaskiniowe przechodzące w delikatne igiełki (szczotki). Aktywne cieki wodne, wodospady, jeziora, przestrzenie, trawersy, piony - naprawdę przyprawiają o (jaskiniowy) zawrót głowy!

Równie ciekawe jest wejście do groty przez otwór Su Spiria, gdyż znajdujemy się w jaskini o zupełnie innym charakterze. Jej górna część to wiele ciasnych, trudnych do pokonania meandrów (charakter zawaliskowy) i dopiero po odległości 1 km cieszy nas widok właściwych partii jaskini: obszernych i pełnych polew naciekowych. Jaskinia ta jest dość trudna orientacyjnie (dużo bocznych korytarzy), lecz niewątpliwie warta podjętego przez nas trudu zwiedzenia jej i podziwania.

Podczas naszej bytności na wyspie nadszedł wreszcie (planowany jeszcze w Polsce) moment zmierzenia się z grotą Cratero Veccio (zwaną również Voragine di Golgo lub Su Steru) (zdjęcie nr 7). Znajduje się ona ok. 8 km na N-E od miejscowości Baunei, na suchym, spalonym słońcem i krzaczastym płaskowyżu. Grota ta jest w zasadzie 273 metrową studnią (rozszerzającą się na kształt dzwonu ku dołowi od 25 m do 40 m). Widok otworu studni budzi prawdziwy respekt, a wrzucony kamień bardzo długo leci w dół, by wreszcie uderzyć o dno czeluści. Trochę czasu upłynęło zanim wybraliśmy najkorzystniejszy wariant zjazdu: w górnej części studni, przy ścianie, z dużą ilością przepinek (głównie kotwy HSA). (Drugi wariant to zjazd po przeciwnej stronie studni, z dala od ścian w lufcie). Przez pierwsze kilkadziesiąt metrów studnia przebija się przez warstwę brunatnego bazaltu o teksturze porowatej i gąbczastej, by dalej rozwijać się już w wapieniu. Do dna studni dociera światło dzienne. Był to niełatwy, wymagający sporych umiejętności zjazd, lecz ta jedyna w swoim rodzaju jaskinia powinna ucieszyć każdego grotołaza. Jest niepowtarzalna, jak cała wyspa.

Ostatnie dni speleo-wakacji spędziliśmy kilka kilometrów na E od Dorgali, w rejonie Cala Gonone. Wreszcie byliśmy blisko morza, przepięknych plaż i wszelkich związanych z tym uciech (zwłaszcza dla żeńskiej części załogiJ). (Zachody słońca za górami są równie piękne, jak te za linię morskiego horyzontu). Ta nadmorska miejscowość jest częścią okolicy przebogatej we wspinaczkowe możliwości. My podjęliśmy wyzwanie w rejonach:. Codula di Luna, La Poltrona, Cala Fuili, I Tornanti.

Dla mnie najpiękniejszą na Sardynii wspinaczką pozostanie wejście na iglicę Goloritze (wys. 140 m) po drodze (jednej z 9) Sinfonia Dei Mulini A Vento. Turnia Aguglia di Goloritze znajduje się na plaży Cala Goloritze - najładniejszej, jaką poznaliśmy na wyspie, malowniczo wciśniętej pomiędzy wielkie, skalne ściany.

Podsumowując, na Sardynii czeka na nas piękne wspinanie przez cały rok, gwarantowane przez kilkadziesiąt rejonów wspinaczkowych (w przewodniku opisano 54). Lita skała, wapień, bezpiecznie obita o dużym tarciu (czasami aż za bardzo) zaprasza na proste, jednowyciągowe drogi i 400 metrowe, wielkie ściany. Liczne ściany są jeszcze całkowicie dziewicze, co zachęca do wprowadzenia wielu nowych, własnych dróg (Uwaga! Nie spotkałem w przewodniku przesłanek o jakiejś polskiej drodze wspinaczkowej)... Wrześniowe wspinanie w słońcu jest dość męczące (upał), jednak w cieniu lub nadmorskich skałach przy to całkiem przyjemna czynność.

Udało nam się także zażyć (oprócz oczywiście, morskiej) kąpieli w źródłach termalnych (w miejscowości Su Anzu, na N-E od Cala Gonone,). Ciepłe, kilkunastostopniowe źródła obudowane są ciekawym "basenikiem" dla zwiedzających. Tam także udało się nam zobaczyć (prawie zadeptać...) 2 prawdziwie okazałe węże (stały element fauny oprócz jaszczurek, żmijek, koni, kóz, świń i nocą - nietoperzy).

Odwiedziliśmy także turystyczną grotę Ispinigoli, która ukazuje turystom tylko jedną wielką salę z olbrzymią ilością nacieków (w tym 30-kilku metrowy stalagmit). Jaskinia Ispinigoli tworzy sistema Ispinigoli - San Giovani Su Anzu o łącznej długości ok. 12 km, co czyni tę jaskinię czwartą wielkościowo na wyspie. W części nieudostępnionej występują podziemne rzeki, jeziora, syfony a zapewne też szata naciekowa. Zwiedzanie trwa około 1 godziny.

Wracając, zatrzymaliśmy się przy rejonie wspinaczkowym Bidiriscottai oraz miejscu, gdzie urządzane są skoki na bungi ze skalnego mostu, w pięknej morskiej scenerii.

Z plaży w Cala Gonone - Cala Fuili kursują (za wygórowaną cenę) stateczki do ciekawej Groty Bue Marino (całkowita długość ok. 14 km). Jaskinie tę można zwiedzić podpływając na własnym pontonie, co nie do końca nam się udało, gdyż na wyspie zawitały bardzo wietrzne dni i nasz ponton przegrał z siłami morskiego żywiołu.

Podsumowanie pobytu na Sardynii jest proste: szkoda, że byliśmy tam tak krótko! Aby dobrze poznać większą część walorów wyspy musimy jej poświęcić przynajmniej 1,5 miesiąca. Dla ludzi lubiących aktywnie spędzać czas to wymarzone miejsce wypoczynku. Jaskinie, kaniony, wspinanie, rowery, nurkowanie, trekking, filmowe wprost pejzaże - a wszystko przy stabilnej, pewnej pogodzie - zadowolą najwybredniejszych! Czas w dużej mierze potrzebny jest grotołazom na załatwianie jaskiniowej biurokracji i wszelkich pozwoleń, gdyż Włosi działają powoli (i w rzadkich, wolnych od siesty, chwilach).

(Anegdotyczny aspekt całej wyprawy wypełniłby kolejny, pokaźny artykuł). Po odbytej wyprawie pozostaje duży niedosyt, a wiem prawie na pewno, że na Sardynię powrócę jeszcze nie jeden raz. Wyspa wciąż kryje w sobie zbyt wiele tajemnic. Niestety - także ten artykuł odzwierciedla jedynie małą część przeżytych przez nas emocji, doznanych wrażeń i odwiedzonych miejsc. Myślę, że to samo powtórzą wszyscy uczestnicy wyprawy, którym na otarcie łez po zakończonych wakacjach pozostały wspomnienia, bezcenne slajdy i późna, wrześniowa opalenizna.

Tomek Baster

Uwagi, pytania: basterto@priv6.onet.pl

zdjęcie nr 1

zdjęcie nr 2
zdjęcie nr 3
zdjęcie nr 4
zdjęcie nr 5
zdjęcie nr 6
zdjęcie nr 7

Podpisy do zdjęć:

  • zdjęcie nr 1. Mapa poglądowa wyspy (z art. M. Gradzińskiego i M. Szelerewicza: "Supramonte - góry, świnie i jaskinie")
  • zdjęcie nr 2. Mapa obszaru działania wyprawy (z art. M. Gradzińskiego i M. Szelerewicza: "Supramonte - góry, świnie i jaskinie")
  • zdjęcie nr 3. Skaliste wybrzeże plaży Codula di Luna. zdjęcie nr 4. "Ruda" w kanonie Bade Pentumas.
  • zdjęcie nr 5. Szata naciekowa Su Palu.
  • zdjęcie nr 6. Osobliwości Su Palu.
  • zdjęcie nr 7. Przy studni Voragine di Golgo (Su Sterru)
  • Schemat nr 1. Schemat jaskini wraz z otoczeniem w dolinie Codula di Luna (wg International Caver (20) 1997)