Nowości

Ogólne info

Działalność

Galeria

Stowarzyszenie

Kronika

Biblioteka

Kurs

Mat. szkoleniowe

Linki


AKG w akcji
2016.07.08-22
Austria masyw Hoher Göll (Salzburskie Al...
2016.06.25
W.Litworowa - J.Śnieżna - Trawers pomiędzy ...
2016-06-18
Otwór Śnieżnej - DNO - "Oto historia z kant...
2016-06-11
Otwór Śnieżnej - Kominy Amoku - Amok - szał...
2014.12.29-2015.01.07
Ukraina Optymistyczna - Pomysł odwiedzenia ...
27-12-2015
Wielka Śnieżna - Druga z rzędu akcja naszej...
19.12.2015
Wielka Śnieżna - Partie Wrocławskie...
4.10.2015
Jaskinie lodowe - Coroczna klubowa akcja po...

Działalność


Wyjazd kanioningowo - wspinaczkowy do Hiszpanii

06.07.2007 - 22.07.2007

6.07.2007 o godz. 21.00 wyjechaliśmy z Polski do Hiszpanii. W składzie:

  • Basterowóz - Tomasz Baster (Baster), Marta Semkowicz (Eni), Bartłomiej Kurdziel (Sierściuch), Agnieszka Sarnecka (Sarenka);
  • Maleństwowóz - Andrzej Grzegorzewski (Maleństwo), Basia Grzegorzewska, Marek Betleja (Czosnek), Marianna Staniak(Boczek);
  • Olowóz - Olo Dobrzański (pseudonim "Toudi"), Agnieszka Sztaba, Piotr Pawłowski (Rysiu), Anka Haberko.

    Nasz cel znajdował się w masywie SIERRA DE GUARA. W planach mieliśmy czerpać radość z pokonywania kanionów. Podróż trwała 2 dni. Dojechaliśmy w niedzielę wieczorem, 8.07.07. Pierwsze, co zrobiliśmy, to wykąpaliśmy się w rzece, a potem znaleźliśmy nocleg - na ściernisku. Mając przewodnik po kanionach (w języku niemieckim, więc tłumaczyły Baśka i Enti), wyznaczyliśmy sobie obiekt do "zwiedzenia" następnego ranka: Barranco de Otin.

    9.07.2007

    Wyszliśmy rano do kanionu. Trasy były słabo oznakowane, ale szliśmy za "drogowskazami" w postaci mapy i przewodnika. Sępy krążyły nam nad głowami, a my, po niewielkiej półce skalnej dzielnie dążyliśmy do początku kanionu. Po 2-, 3-godzinnej wędrówce w temperaturze 30 stopni, po wysuszonej ziemi, wszyscy szybko przebraliśmy się i wskoczyliśmy do wody. Przemieszczaliśmy się w dół rzeki, czasami skacząc, czasami zjeżdżając na linie, po pewnym czasie doszliśmy jednak do wniosku, że nie znajdujemy się w kanionie Otin. Nic nam się nie zgadzało ze szkicem technicznym (dopiero następnego dnia stwierdziliśmy że byliśmy w Mascun Superior, który łączy się z Mascun Inferior, który jest całkowicie wyschnięty w tym okresie). Nocleg znaleźliśmy niedaleko Rodellar.

    10.07.2007 Garganta de la Peonera.

    Rano szybko zjedliśmy śniadanie, następnie udaliśmy się po informacje do Rodelar. Na nasze szczęście Baśka znała język hiszpański (ponieważ Hiszpanie nie znają angielskiego). Dzięki wskazówkom miejscowych dojechaliśmy na parking, skąd wyruszyliśmy do kanionu. Trochę po drodze pobłądziliśmy, ale wreszcie doszliśmy do rzeki. Jakież było nasze zdziwienie, gdy zorientowaliśmy się, że zgubiliśmy Rysia., Po godzinnym oczekiwaniu, postanowiliśmy wyruszyć bez niego. Droga do samochodów prowadziła przez rzekę, która się ciągnęła ponad 2 km. Gdy dotarliśmy na parking, okazało się, że Rysiu już tam jest. Poinformował nas, że wszedł do kanionu w innym miejscu. Na podstawie tego, co opowiadał można by odnieść wrażenie, że był w innym kanionie. Rysiu jako jedyny skoczył z wodospadu w Bierge - ok. 8 m.Kanion idealny dla początkujących.

    11.07.2007 Gorgas Negras / Oscuros

    Tego dnia podzieliliśmy się na 2 grupy. Do Gorgas Negras udali się: Sierściuch, Baster, Enti, Maleństwo z Baśką, Rysiu, Czosnek i ja. Jest to jeden z ładniejszych kanionów w Hiszpanii, znany z "wysokich skoków". Baster wykonał skok z wysokości 12 m. Wszyscy byli pod wrażeniem (nawet sam Baster!). Nasza ekipa z racji tego, że pierwszy raz była w kanionach, dopiero przyzwyczajała się do wysokości, z jakich przyszło nam skakać. Rysiu chciał iść jeszcze do kanionu Garganta de Barrasil, ale wybiliśmy mu to z głowy. Rozsądnie postanowiliśmy, że nie będziemy brodzić w piankach, w rzece o trudnościach I/II, na odcinku 2,5 km. Do Oscuros de Balces wyruszyli: Olo, Agnieszka, Boczuś i Anka. Jest to łagodny i bardzo komercyjny kanion. Nadaje się do zabawy i podziwiania widoków.

    12.07.2007 Rio Vero

    Wyruszyliśmy do miasteczka o nazwie Alquezar, gdzie znajdował się kanion Rio Vero. Każdy chciał robić coś innego. Olo, Aga, Boczek i Czosnek przebrali się w pianki i ruszyli kanionem, reszta ruszyła do kąpieli. Enti wpadł na szatański pomysł, aby dogonić pierwszą grupę. Kanion zaczynał się łagodną rzeką, więc można było pozwolić sobie na pościg. W pogoń ruszyli: Maleństwo, Baśka, Rysiu, Baster i Enti. Po 15 min dołączyliśmy do nich ja z Bartkiem. Okazało się że Maleństwo zostawił cenne rzeczy na początku kanionu, więc razem z Basią zrezygnowali z dalszego pościgu. Ja i Bartek, w końcu też odpuściliśmy (bo Bartkowi się znudziło). Jakież było zdziwienie "tropionej ekipy" gdy w grocie, w której akurat robili sobie zdjęcia, pojawili się Baster, Enti i Rysiu dzielni "tropiciele"w strojach jak ze "Słonecznego Patrolu". Wieczorem wszyscy spotkaliśmy się w centrum Alquezar i przy winie opowiadaliśmy o minionym dniu. Dowiedzieliśmy się od Rysia, że brakowało nam tylko 200 m do grotki, która była jedynym interesującym punktem kanionu. Państwo Grzegorzewcy Anią na czele opowiedzieli nam, że zwiedzili jaskinie, w których zachowały się stare malowidła. Tego wieczoru dojechali do nas Gośka (Dredziara) i Michał Krotofil.

    13.07.2007 El Gorgonchon oraz Formiga

    Zaczęło się od mało pożądanych odwiedzin podczas śniadania - przez przedstawicieli Straży Parku. No i masz miejscówka spalona. Szybko się zebraliśmy i ruszyliśmy do pierwszego kanionu - El Gorgonchon. Ten kanion jest niebezpieczny, szczególnie przy dużym poziomie wody. Wąski, ma ok. 200 m długości, ale jest bardzo ciekawy pod względem technicznym. Człowiek cały czas znajduje się w wodzie. Wisi jedna poręczówka, ułatwająca ominięcie syfonu. Zszokowała nas duża ilość sępów, krążących nad kanionem - dało nam to do myślenia. ;) Baśka z Maleństwem, Anką i Czosnkiem postanowili, że po pokonaniu tego kanionu pojadą do Pampeluny - obejrzeć gonitwę ludzi i byków. Jak się później okazało, Czosnek nawet brał w niej udział! ;) Ekipa w składzie: Baster, Enti, Olo, Michał, Gocha, Rysiu i ja udała się do kanionu Formiga Dojście do kanionu, choć krótkie, okazało się być bardzo męczące, szczególnie w upał. Ledwie weszliśmy do kanionu, Gośce zdarzył się wypadek. Zjeżdżając topoganem, skręciła nogę. Zaczęła się akcja ratunkowa. Michał, Gośka i ja wróciliśmy do samochodu i tym sposobem ominęła nas sposobność zwiedzenia całego kanionu razem z resztą ekipy, ale z późniejszych relacji wynikało, że - podobno - nie było tam nic takiego, co mogłoby mnie rzucić na kolana. Tego dnia dojechał do nas Ryndziu (kumpel Boczka i Eni). Noc, którą część ekipy spędziła w szpitalu należy do niezapomnianych, szczególnie niezapomniane było przebudzenie na "ściernisku" niedaleko Huesca - w roli budzących wystąpili policjanci. Co gorsze, zastali nas w stanie, który nijak nie chciał świadczyć o tym, że jesteśmy tylko zdyscyplinowanymi turystami, co to po prostu zwiedzają okolicę od bardzo wczesnych godzin porannych. Szczęśliwie jakoś udało nam się uniknąć mandatu: wytłumaczyliśmy się tym, że przyjechaliśmy tu w nocy, prosto ze szpitala. Ostatecznie o prawdziwości naszych zeznań przekonała ich zagipsowana noga Gośki.

    14.07.2007

    Ja, Sierściuch, Baster i Rysiu postanowiliśmy poszukać kanionu Diablo. Niestety nie znaleźliśmy, ale za to zwiedziliśmy okolice i elektrownię wodną. Reszta ekipy "obijała się" w Huesce i okolicach, biorąc m. in. zbiorowy prysznic w myjni samochodowej. Wieczorem spotkaliśmy się w Bierge. Dowiedzieliśmy się od przewodników, że wszystkie fajne kaniony już zrobiliśmy i zaproponowali nam kaniony po francuskiej stronie. Postanowiliśmy, że pojedziemy tam w niedzielę wieczorem.

    15-16.07.2007

    Być w Rodellar i nie wspinać się? To byłby grzech! Podobno jest to "Mekka" wspinaczy. Drogi są tu długie, przewieszone. Najwięcej jest tu takich o wycenie powyżej 7, ale i tak każdy znajdzie coś dla siebie. W niedzielę wieczorem dołączyła do nas grupa, która pojechała do Pampeluny i wieczorem w poniedziałek wszyscy razem wyruszyliśmy do Francji.

    17.07.2007 Gorges de Llech

    Jako pierwszy planowaliśmy pokonać kanion Gorges du Nyer. Trochę się zdziwiliśmy, gdy zobaczyliśmy wielką tablicę, z 1998 roku, zakazującą wejścia do kanionu (w przewodniku z 2002 roku nie było takiej informacji). "X-sy są ale się po nich nie pływa - jak mówi Enti. (X-sy oznaczają niebezpieczne rzeki). Rozsądek wziął górę i postanowiliśmy udać się do następnego: Gorges de Llech - piękny kanion, o dużych trudnościach technicznych (dużo ciekawych skoków i wreszcie dużo wody J). Dla osób które go znają -wiele zabawy. Dzięki spotkanej grupie Francuzów - jak tylko usłyszeliśmy od nich SAFETY J - klika zjazdów ominęliśmy skacząc beztrosko jak dzieci do wody.

    18.07.2007 Moyenne Gorge du Cady Kanion zakazany.

    Widać że był zamknięty, ponieważ szlak do niego był zamalowany. Udało nam się jednak jakoś do niego dotrzeć. Podobno podejście miało zająć 20 min, my szliśmy ponad godzinę. Gorzej było z powrotem, który zajął nam 4-5 godz. (strasznie się gubiliśmy). Jednak tym razem postanowiliśmy popływać po X-ach. W kanionie czekało nas dużo zjazdów na linach. Najbardziej podobał nam się topogan, nazwany "topoganem śmierci". Gdy się nim zjeżdżało, nagle za zakrętem pojawiał się się kamień i... wyglądało to tak, jakby człowiek miał niechybnie na niego wpaść. Przy wyższym stanie wody ten zjazd naprawdę jest niebezpieczny i może zakończyć się śmiercią.

    19.07.2007 Le Gourg des Anelles oraz Cascades de Baoussous Le Gourg des Anelles,

    to kanion mający 300 m długości, ale po kilku ostatnio pokonanych kanionach, nie zrobił na nas piorunującego wrażenia:. kilka małych skoków i średnie topogany, ale mieliśmy dużo zabawy. Do kanionu Cascades de Baoussous poszli tylko Olo z Agą, Baster, Baśka i ja. Reszta ekipy postanowiła degustować wyroby francuskich winnic, w "romantycznej scenerii" - gdzieś przy drodze. Na szkicu technicznym kanion zapowiadał się bardzo obiecująco. Niestety tylko na szkicu. Ogólnie był brudny, wody było mało. Jedynym miłym akcentem było spotkanie po 18-metrowym zjeździe, psa, który sprawiał wrażenie jakby dbał o nasze bezpieczeństwo.

    20.07.2007

    Zaczęliśmy powoli wracać do Polski. Chcieliśmy, wracając, zwiedzić jeszcze kilka miejsc, wykąpać się w morzu i przejechać przez najwyższy most Millau. Pierwszym celem stało się morze. Zatrzymaliśmy się koło miejscowości Perpignan. Niestety gdy wróciliśmy do samochodów, okazało się, że mieliśmy mały włam L. Tak więc zamiast zwiedzać cuda natury i cywilizacji, cały dzień spędziliśmy na policji. Około godz. 17.00 wyruszyliśmy dalej. Cały czas jechaliśmy wzdłuż morza. Niedaleko Montpellier rozbiliśmy obóz na plaży. I tam spędziliśmy ostatnią noc

    21-22.07.2007

    Zadanie - jak najszybciej dotrzeć do domu. Prawie na oparach benzyny przyjechaliśmy do Polski, myśląc, że tutaj kupimy benzynę taniej, a okazało się, że u nas drożej niż w Niemczech L.

    Podsumowanie Z wywiadu przeprowadzonego wśród uczestników wyjazdu wynika, że wszystkim się on podobał (przynajmniej słów miażdżącej krytyki nie było), J. Wszystkie szkice techniczne zwiedzanych kanionów znajdują się w galerii.

        


  • Webdesign by mierzejewski.net